jak się ogarnąć

Jak przekonać siebie do bycia KIMŚ?

– Gradowa co z tym Twoim blogiem? Nic nie piszesz ostatnio.

– No wiem, ale tak jakoś straciłam natchnienie.

– Czemu? Coś się stało? Przecież wszystko tak dobrze szło!

No właśnie… i to mnie przerosło!

Łatwiej jest być przeciętniakiem

O ile początkowy fejm był fajny, sprawiał radość i dawał kopa, o tyle w którymś momencie spanikowałam. Nie mieściło się w tej mojej małej zakompleksionej głowie, że ja na prawdę mogę być KIMŚ. Że mogę być GRADOWĄ, którą zawsze chciałam być, a ludzie będą o mnie mówić. Gadać. I to gadać POZYTYWNIE. Przecież od małego wpajano mi, że ludzie będą się ze mnie śmiać! Skąd więc nagle tyle osób twierdzi, że ja jestem spoko? Skąd nagle dostaję wiadomości w stylu ” Magda to jest na prawdę dobre. Jestem pod ogromnym wrażeniem.“!? Serio? To przecież nie ja! Ja przecież miałam być przeciętniakiem! Pojść na studia, znaleźć stabilną pracę, założyć rodzinę, wieczorami oglądać “M jak miłość”, a w niedzielę jeść schabowego.

Serio!?

Wymyśliłam sobie bloga i się porobiło! Dawna przyjaciółka przełamała się, by napisać mi maila, w którym przyznaje, że byłam jej na prawdę bliska, wyrażając jednocześnie swój podziw wobec moich tekstów! Mój ex pogratulował mi mojego bloga i tego w jaki sposób się rozwinęłam! Mój znajomy poleca gradowa.pl przy każdej okazji, gdy ktoś akurat wspomina mu o swoich kiepskich relacjach z mamą! A moja mama!? Moja mama napisała mi, że mam lekkie pióro, którego mi zazdrości i że jest ze mnie dumna!

Moja mama jest ze mnie DUMNA!!!! Tego już na prawdę za wiele!!!!

I jak tu nie spanikować!? Ja na prawdę nie wiedziałam co ze sobą zrobić! Ja wciąż nie wiem! Jestem strasznie pogubiona. Ten strach przed zmianą paraliżuje mnie! Muszę siebie przekonać, że GRADOWA jest osobą, która na prawdę może być wyjątkowa. Nie musi być przeciętniakiem, a ludzie wcale nie będą się z niej śmiali!

Wstyd

W jednym z moich tekstów przyznałam się, że stałam się swoim największym wrogiem. To było 4 miesiące temu…

Wstyd mi, bo uznałam, że życie przeciętniaka jest wygodniejsze i prostsze. Że łatwiej jest poużalać się nad sobą, zwalić winę na innych, podążać utartymi schematami, niż wytrwać na nowej ścieżce i osiągnąć w życiu coś więcej. Łatwiej jest być starą wersją siebie, niż odgruzować ukryte talenty i predyspozycje. Łatwiej jest nielubić siebie i przyjąć bierną postawę ofiary losu, niż stać się KIMŚ, udowadniając sobie i innym, że można i że warto.

Nie zamierzam się biczować za to, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło, bo emocje które mną targały były trudne, a ja sama nie do końca chyba rozumiałam skąd to się wzięło. Teraz wiem, co wcale nie oznacza, że z dnia na dzień wszystko się zmieni. Oczywiście, że to zależy tylko ode mnie. Oczywiście, że tylko ja mogę coś z tym zrobić i zawalczyć o siebie. O nową siebie. O Gradową, którą zawsze chciałam być. Niemniej porzucenie utartych schematów to jest proces. Długotrwały proces, który wymaga ogromnego poświęcenia, a przede wszystkim świadomego zaangażowania. Nie będzie łatwo, ale chcę doświadczyć tej zmiany.

Paradoksem jest fakt, że za każdym razem, gdy opublikowałam tekst, czułam niesamowity przypływ satysfakcji. Tak jakby każdy jeden post był moim małym osobistym sukcesem. I nie myślałam o komentarzach, odsłonach czy lajkach. Cieszył mnie sam fakt, że poświęciłam swój czas na coś, co jest dla mnie ważne, a przede wszystkim tylko moje.

Dlaczego więc porzucam coś co mnie uszczęśliwia? Bo łatwiej jest być przeciętniakiem i marnować czas na rzeczy, które niewiele wnoszą do naszego życia. Bo nikt nigdy nie pielęgnował we mnie przeświadczenia, że ja coś potrafię i mogę coś osiągnąć. Nikt nigdy nie nauczył mnie i nie pokazał mi, że w życiu można być szczęśliwym. Teraz muszę uczyć się tego sama i jest to cholernie trudne!

she believed she could

so she did