Z Polski wyjechałam w 2013 roku w poszukiwaniu siebie. Sfrustrowana swoimi osobistymi niepowodzeniami oraz brakiem pomysłu na siebie, zostawiłam fajną pracę, spakowałam się w dwie walizki i ku zdziwieniu rodziny oraz znajomych odfrunęłam do Zjednoczonego Królestwa.
Pierwsze dwa lata jakoś przeleciały, ale w pewnym momencie dopadła mnie jakaś deprecha. Niekoniecznie z powodu braku słońca, po prostu czułam, że coś w moim życiu jest nie tak.
Tak na prawdę sama nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Miałam na siebie milion pomysłów i zero.
Snułam się po kątach, płakałam, użalałam się nad sobą, ale co najgorsze, przed światem udawałam, że wszystko jest w porządku.
Na założenie bloga namówiła mnie moja koleżanka. Długo nie mogłam się do tego zebrać, bo mój perfekcjonizm pchał mnie w kierunku myślenia “wszystko albo nic”. Wciąż porównywałam się z innymi i nieustannie wmawiałam sobie, że jestem zbyt przeciętna, by w ogóle ktoś chciał mnie czytać.
Dlatego najpierw powstał blog pod zupełnie inną nazwą. Próbowałam się ukryć pod jakimś skomplikowanym pseudonimem, który jak się szybko okazało, w ogóle do mnie nie przemawiał. W kóncu powiedziałam sobie, dlaczego właściwie nie mogę być po prostu sobą!?
Choć początkowo miałam pisać głównie o weganiźmie, szybko przekonałam się o tym, że żadna ze mnie aktywistka, kucharka czy kosmetolog, a kontrowersja to nie moja bajka.
W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że ja lubię pisać o emocjach.
Emocjach, które są we mnie, a jak się później okazało, także w moich czytelnikach, co dodało mi otuchy, że nie tylko ja zmagam się ze słabościami.
Mój tekst o kompleksach, a potem o ucieczkach, otworzył mnie i pomógł przyznać się do tego, że jestem tylko człowiekiem. Człowiekiem – Kobietą, która zmaga się co jakiś czas ze swoimi emocjami, która czasami nie wie, czego chce i gubi się w codzienności. Jednocześnie te teksty były dla mnie osobiście wielkim przełomem.
Postanowiłam zmienić swoją rzeczywistość.
Postanowiłam przestać rozkładać bezradnie ręce i poddawać się powracającym stanom depresyjnym.
Postanowiłam, że będę odpowiedzialna za swoje życie.
Uznałam, że siedzenie na dupie i narzekanie do niczego mnie nie doprowadzi.
A ja chciałam być szczęśliwa.
Po swojemu.
Dlatego wybrałam siebie.
Bo jestem GRADOWA. Nie jestem i nigdy nie będę nikim innym jak sobą. Mam swoje słabości, mam swoje lęki oraz traumy, ale mimo wszystko udało mi się przekonać samą siebie, że praca nad sobą przynosi efekty i z największego dołka można się pozbierać.
Moim największym marzeniem jest: BYĆ INSPIRACJĄ. To, co niesamowicie mnie motywuje, to rozmowa z drugim człowiekiem i podnoszenie go na duchu. Kiedy widze, gdy ktoś zmaga się ze swoimi słabościami, nie wierzy w siebie i wątpi w swoje możliwości, ja natychmiast chciałabym podbiec i poprawić mu skrzydła. Bo nikt nigdy nie zrobił tego dla mnie.
Moje samozaparcie i lwie cechy charakteru pomogły mi pozbierać się samej, ale wiem, że wiele osób tego nie potrafi. Dlatego poprzez swoje teksty chcę czytelników przekonać, że nie ma nic złego w byciu człowiekiem, nie ma nic złego w byciu słabym, nie ma nic złego w byciu sobą. Ja chcę być osobą, która pokaże wam, że życie jest spoko, a jeśli weźmiecie za nie pełną odpowiedzialność, to w końcu uda wam się otrzepać swoje skrzydła z gruzu słabości, kompleksów oraz samokrytyki i powstaniecie, by napisać opowieść, z której w przyszłości będziecie dumni.
Wtedy napiszecie do mnie maila: Gradowa, cieszę się, że zajrzałam na Twojego bloga. Dzięki, że jesteś!
A ja się uśmiechnę i będę wiedziała, że wybrałam dobry kierunek: INSPIROWAĆ DO ZMIAN, zmieniając siebie.
Cudownie widzieć, że znalazłaś w życiu coś co daje Ci pozytywnego życiowego kopa! Oby to się tylko rozwijało na lepsze, trzymam kciuki! 😉
Dzięki Kawoszka 🙂
Brawo! Cudowna historia, jak widzieć dobro i to dobro emanować. WIELKIE ŚWIETLNE POZDRO <3
Świetlne Pozdro Back 🙂
Magda ! Super, że Cię wczoraj poznałam.
Tak. odpowiedzialność za siebie, to jest ten klucz. Wiem, że dla wielu ta odpowiedzialność się kojarzy się z brzemieniem. Mnie jednak wyzwoliła. bosz jak to brzmi… hahah
Trzymam za Ciebie kciuki i będę obserwować jak rosną Twoje skrzydła.
Dzięki Madzia! Gdyby nie ten blog, to nie doszło by do naszego poznania, więc tym bardziej się cieszę, że zaczęłam go rozwijać!:)
Ludzie bardzo sobie cenią szczerość. A chyba jeszcze bardziej cenią sobie to, że w drugim człowieku odnajdują siebie. I myślą sobie kurde niczym się od niej nie różnię, przeżywam te same rozterki, te same smutki i radości, mam doła kiedy mi źle – ona też. I to ludzi zbliża do autora bloga. Bycie inspiracją i pomocą dla kogoś to też mój mały cel. 🙂
Takie właśnie wiadomości do mnie zaczęły napływać – o tej szczerości. Wtedy zrozumiałam, że warto być sobą, że warto być szczerym. Trzymam kciuki za Twój may cel !:)
Czytam, czytam, czytam, aż dochodzę do tego zdania: “Uznałam, że siedzenie na dupie i narzekanie do niczego mnie nie doprowadzi.” – A na mojej twarzy mimowolnie wykwita zawadiacki uśmiech i już przez resztę tekstu w duchu Ci kibicuję 🙂
Masz w sobie coś, co przyciąga ludzi i sprawia, że czują się lepiej. Tak trzymaj, bo jesteś na dobrej drodze 😉
Dzięki Berenika! Mam nadzieję, że uda mi się potwierdzić Twoje słowa na naszym spotkaniu 😉
Cieszę się, że jesteś i że trafiłam na Twój zakątek w sieci 🙂
Cieszę się Margerytka, że tu trafiłaś i jesteś 🙂
Miło mi poznać! 🙂 Myślę, że już jesteś inspiracją, a Twój blog jest bardzo motywujący! Sukcesy zaczynamy odnosić gdy jesteśmy szczerzy sami ze sobą, nikogo nie udając. Wszystkiego dobrego Ci życzę! Wielu lat blogowania, docierania do ludzi i dalszego rozwoju siebie 🙂
Dziękuję Kaś, obiecuję, że się nie poddam! 🙂
Ale fajny wpis – aż bije optymizm! 😉 Chyba największą popularność zdobywają właśnie Ci, którzy są sobą. Im łatwiej przychodzi Ci dany temat, tym łatwiej Ci go uplastycznić, a tym bardziej doceniają to czytelnicy. Rób to, w czym czujesz się dobrze – w końcu blog ma być przede wszystkim dla Ciebie, a reszta to tylko dodatek 😉 trzymam kciuki, żeby samorozwój dalej szedł w takim dobrym kierunku!
Dzięki:) Wbrew pozorom nauczenie się jak być sobą i i zaakceptowanie siebie takiej jaką jestem nie było łatwe, ale warte wysiłku.
Ale super! Mi również miło Cię poznać bliżej. Ach i zazdroszczę Lawendowej Kawy.
Dzięki Paulina, cieszę się, że zajrzałaś. A co do kawy – każdy jest mile widziany, także jeśli Londyn Ci po drodzę, to zapraszam!
Zazdroszczę tego, że tak po prostu to rzuciłaś. Że tak po prostu zmieniłaś miejsce. Wyobrażam sobie, że był strach, stres i zgrzytanie zębami. A z drugiej strony radosne oczekiwanie, smakowanie, poznawanie nowego. Dzięki takim wpisom coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że stąd można… A może nawet trzeba wyjechać. I ja też powiem – dzięki!
Pamietam, że byłam przede wszystkim podekscytowana, a jednocześnie tak zdeterminowana, że strach i stres w zasadzie mi nie towarzyszył. Wiedziałam, że jest to właściwa decyzja. Czasami to się po prostu czuje. Zachęcam do tego, by być odważnym! 🙂
Taka grupoa wirtualna psychoterapia się zrobiła! I dobrze- motywuj i wspieraj! Mnie Twoje spakowanie manatków bardzo zainspirowało tylko nadal ma cykora. :/.
ps. A to spotkanie to taka blogowa Londyńska Kawa? 😀
Haha nigdy bym nie pomyślała, by tak to nazwac, ale może coś w tym jest! 🙂 Swoją drogą, ta grupowa terapia jak mowisz, dała mi więcej, niż sesje u psychologa sam na sam!
P.S. Tak, Londyńska Kawa to spotkanie blogerek i przedsiębiorczych dziewczyn (ale pojawiło się nawet dwóch panów ostatnio :))
Jak przylecisz do Londynu to zaprosimy Cię do naszego gangu 🙂
Ja wogołe jestem sceptyczna do takiego 1-1 z psychologiem, trzeba przegadać problem i z różnym punktem widzenia się zapoznać. Także mamy tu grupową psychoterapię na której korzystasz Ty jak i MY 🙂
ps. No kolejny argument za Londkiem 🙂
Ja bardzo lubię czytać Twojego bloga, bo piszesz tak lekko i przyjemnie 🙂 A emocje są zawsze ciekawym tematem i nawet czasami kontrowersyjnym. Mam nadzieję, że ten Twój wyjazd przyniesie nie tylko sukcesy w blogowaniu 🙂
Bardzo się cieszę, że stworzyłaś tego bloga 🙂 Nawet sobie nie wyobrażasz, ile wsparcia i otuchy niesiesz innym. Ile razy skłoniłaś mnie do refleksji, ile razy naprawiłaś skrzydła, które ktoś inny podciął. Bez Ciebie blogosfera byłaby uboższa o milion uczuć i emocji! 🙂
Gdy zaczynałam pisać bloga, nawet w najśmielszych marzeniach, nie spodziewałam się tak wspaniałego komentarza! DZIĘKUJĘ! :*
Kochana, zapracowałaś na to 😉 Już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu! Pozdrawiam ciepło!
Nawet nie wiedziałam, że w Londynie są organizowane jakieś spotkania polskich blogerów oO Dzięki za info!
I za Twojego bloga również. Dzięki Tobie ja założyłam swojego 😉
NA PRAWDĘ?! I Ty dopiero teraz mi o tym mowisz? Koniecznie musisz mi o tym napisac na maila!!! 🙂
Oj tam, nie było w sumie o czym mówić, tak mi się tylko teraz wymsknęło:p